cdn.

poniedziałek, 1 czerwca 2015



Jeśli już wiemy z poprzedniego wpisu, że na nasze zachowania podczas zakupów wpływają instynkty, to łatwiej jest zrozumieć zjawisko wysprzedaży. Wysprzedaży? Przecież to błąd! Tak, ale kogo to obchodzi...




Język polski jest trudny i wiele w nim zawiłości. Cóż więc zrobić, jeśli nie wiemy, która forma jest poprawna? Najlepiej użyć angielskiego odpowiednika! Coraz częściej możemy więc zauważyć widniejący na sklepowych szybach napis „sale”. Jednak i takie wybrnięcie z podbramkowej sytuacji nie jest dobre. W tym momencie przypomina mi się pewien skecz kabaretowy, kiedy to matka dzwoni do córki, która zamierza wziąć ślub i zorganizować wesele. Rodzicielka stwierdza: „Kochana, nie martw się! Idąc główną ulicą widzę pełno napisów »sale, sale«, więc na pewno jakaś sala na wesele się znajdzie”.

Jak widać na załączonym przykładzie, zaśmiecanie rodzimego języka słowami obcymi, też bywa złym rozwiązaniem, które może powodować kłopotliwe sytuacje. Sama pamiętam jak bodajże w czwartej klasie szkoły podstawowej dostałam od mojej mamy bluzkę z napisem „My boyfriend thinks I’m studying”. To wygenerowało naprawdę dziwne uczucie, lecz pomysłodawczyni i jednocześnie sprawca tego zakupu nie zdawała sobie sprawy ze znaczenia napisu. Dowiedziałam się jednak, że bluzka ta jest wykonana z bawełny dobrej jakości.


Właśnie… jakość! Widząc stosunek ceny produktu do jego jakości często opadają mi ręce, a w głowie pojawia się głos rozsądku, mówiący: „Naprawdę chcecie wcisnąć mi ten bubel za ciężkie pieniądze?!”. Może właśnie dlatego nie porywa mnie szaleństwo wy(s)przedaży. W wielu osobach wyzwala się jednak euforia towarzysząca zakupom. Czy ma to sens?  Przechadzając się ulicą 3-go Maja w Katowicach i przyglądając się dokładnie, zauważymy, że z każdej witryny sklepowej nęcą nas słowa: wyprzedaż, sale, obniżka, okazja, otrzymaj bon na 10 zł za zakupy o wartości 50 zł, 2 produkty w cenie 1.
Strategia ta jest wliczona w koszty promocji, a my – klienci – dajemy się wodzić za nos. Cóż więc zrobić? Na pewno nie da się uciec od tego, ale wspomnij, drogi Czytelniku, ten tekst, kiedy następnym razem udasz się do „zakładu pracy dla studentów” (czyt. Galerii Katowickiej).



Gosia Riling

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Komunikator © 2012 | Designed by Bubble Shooter, in collaboration with Reseller Hosting , Forum Jual Beli and Business Solutions