Jak marvel-owski Kapitan Ameryka skopał tyłek superbohaterom z DC Comics

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Kapitan Ameryka wg Komunikatora

Czy przy formalnej recenzji fortunne jest  sformułowanie „skopać komuś tyłek”? Tak, jeżeli dotyczy to najnowszej części Kapitana Ameryki. Bo jak inaczej nazwać film, który jest świetną ekranizacją komiksu, a dodatkowo łączy w sobie zgrabnie skrojoną  intrygę szpiegowską, wątki historyczne i polityczne dodatkowo zachowując równowagę między scenami akcji i dobrze napisanymi dialogami?


Kapitan Ameryka - ekranizacja komiksu

Dużym sukcesem tego filmu jest zdecydowane oderwanie się od nudnej i naciąganej pierwszej części. Nie było to proste zadanie ponieważ sam bohater jest dość przestarzały (pierwszy superbohater Marvela) i nie przystający do rzeczywistości. Najlepszą definicją Kapitana Ameryki jest ta , którą stworzył on sam kiedy nie był jeszcze superbohaterem: „Nie chce nikogo zabijać. Nie lubię bydlaków, obojętne skąd są”. Honor, uczciwość, sprawiedliwość to cechy, które stają się kulą u nogi bohatera we współczesnym świecie. Przez to główny bohater jest wodzony za nos przez S.H.I.E.L.D.  i pełni funkcję propagandową jak w pierwszej części (ludzie mają wierzyć, że są bezpieczni, bo ochroni ich legendarny Kapitan Ameryka).

Kapitan Ameryka - nowa wersja

Film krytykuje ciche przyzwolenie na mniejsze zło i porusza kwestie eugeniki, tworząc tym samym pomost między pierwszą i drugą częścią. Sekta HYDRA, jak kiedyś naziści, chce oczyścić świat z rzezimieszków i nieproduktywnych obywateli.
            Dla mnie Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz jest pierwszym filmem, który w pełni pokazuje możliwości bohatera. (Choćby nawet scena w windzie. Powalić grupę wyszkolonych agentów na 15 m2 – nieprawdopodobne, a jednak.) W Avengers zostaje przyćmiony przez władczego Thora, luzackiego Iron Mana czy nieprzewidywalnego Hulka. W tym przypadku twórcy filmu wymyślili jak najlepiej uwypuklić cechy superbohatera, żeby oglądało się go z przyjemnością.

Kapitan Ameryka - superbohater

Na zakończenie wyjaśnienie tytułu. Wg mnie Marvel cierpi na „kompleks braku super superbohatera”. Niestety, ale Batman i Superman z DC Comics to nadal najlepiej sprzedawane komiksy i przede wszystkim ikony same w sobie. Jednak uważam, że najnowszy Kapitan Ameryka to film, który śmiało może walczyć o podium z wyżej wymienionymi bohaterami.

Supermen, Batman czy Kapitan Ameryka?

PS. Mój ulubiony smaczek tego filmu - „lista rzeczy do nadrobienia”. Pojawia się tam, między innymi: Apple, Nirvana, Gwiezdne Wojny. A wy co wytypowalibyście jako symbole minionego półwiecza? Piszcie w komentarzach ;).

Filmy, które muszę zobaczyć!


Ewa Starczewska

4 komentarze:

  1. Inaczej wyglądała lista rzeczy do nadrobienia w różnych krajach.
    http://www.gizmodo.com.au/2014/04/captain-americas-to-do-list-is-different-depending-on-the-country/

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. internet
    2. tel. komórkowy
    3. komórki macierzyste
    4. supermarkety
    5. mur berliński (obalenie komunizmu)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super Ewa! Czekam na kolejną recenzję. Niestety w liście Ci nie pomogę (nie moja bajka), ale...
    Może kiedyś doczekam się recenzji mojego filmu... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ochotę zobaczyć ten film! Przede wszystkim jestem ciekawa efektów specjalnych i dialogów. Tobie film się podobał, a ja chodzę na filmy, które mają dobre recenzje (niestety już parę razy się przejechałam na filmie, którego nie sprawdziłam).
    Ciekawi mnie też czy film jest zrobiony np. podobnie do "Thora"? Bo przyznam, że "Thor" bardzo mi się podobał - lubię takie filmy.
    Pytanie numer dwa: jak oceniasz grę aktorską?

    OdpowiedzUsuń

 
Komunikator © 2012 | Designed by Bubble Shooter, in collaboration with Reseller Hosting , Forum Jual Beli and Business Solutions