Czy przy
formalnej recenzji fortunne jest
sformułowanie „skopać komuś tyłek”? Tak, jeżeli dotyczy to najnowszej
części Kapitana Ameryki. Bo jak inaczej nazwać film, który jest świetną
ekranizacją komiksu, a dodatkowo łączy w sobie zgrabnie skrojoną intrygę szpiegowską, wątki historyczne i
polityczne dodatkowo zachowując równowagę między scenami akcji i dobrze
napisanymi dialogami?
Dużym sukcesem tego filmu jest
zdecydowane oderwanie się od nudnej i naciąganej pierwszej części. Nie było to
proste zadanie ponieważ sam bohater jest dość przestarzały (pierwszy
superbohater Marvela) i nie przystający do rzeczywistości. Najlepszą definicją
Kapitana Ameryki jest ta , którą stworzył on sam kiedy nie był jeszcze
superbohaterem: „Nie chce nikogo zabijać. Nie lubię bydlaków, obojętne skąd
są”. Honor, uczciwość, sprawiedliwość to cechy, które stają się kulą u nogi
bohatera we współczesnym świecie. Przez to główny bohater jest wodzony za nos
przez S.H.I.E.L.D. i pełni funkcję
propagandową jak w pierwszej części (ludzie mają wierzyć, że są bezpieczni, bo
ochroni ich legendarny Kapitan Ameryka).
Film krytykuje ciche przyzwolenie na
mniejsze zło i porusza kwestie eugeniki, tworząc tym samym pomost między
pierwszą i drugą częścią. Sekta HYDRA, jak kiedyś naziści, chce oczyścić świat
z rzezimieszków i nieproduktywnych obywateli.
Dla
mnie Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz jest pierwszym filmem, który w pełni
pokazuje możliwości bohatera. (Choćby nawet scena w windzie. Powalić grupę
wyszkolonych agentów na 15 m2 – nieprawdopodobne, a jednak.) W
Avengers zostaje przyćmiony przez władczego Thora, luzackiego Iron Mana czy
nieprzewidywalnego Hulka. W tym przypadku twórcy filmu wymyślili jak najlepiej
uwypuklić cechy superbohatera, żeby oglądało się go z przyjemnością.
Na
zakończenie wyjaśnienie tytułu. Wg mnie Marvel cierpi na „kompleks braku super
superbohatera”. Niestety, ale Batman i Superman z DC Comics to nadal najlepiej
sprzedawane komiksy i przede wszystkim ikony same w sobie. Jednak uważam, że
najnowszy Kapitan Ameryka to film, który śmiało może walczyć o podium z wyżej
wymienionymi bohaterami.
PS. Mój ulubiony smaczek tego filmu
- „lista rzeczy do nadrobienia”. Pojawia się tam, między innymi: Apple,
Nirvana, Gwiezdne Wojny. A wy co wytypowalibyście jako symbole minionego
półwiecza? Piszcie w komentarzach ;).
Ewa Starczewska
Inaczej wyglądała lista rzeczy do nadrobienia w różnych krajach.
OdpowiedzUsuńhttp://www.gizmodo.com.au/2014/04/captain-americas-to-do-list-is-different-depending-on-the-country/
1. internet
OdpowiedzUsuń2. tel. komórkowy
3. komórki macierzyste
4. supermarkety
5. mur berliński (obalenie komunizmu)
Super Ewa! Czekam na kolejną recenzję. Niestety w liście Ci nie pomogę (nie moja bajka), ale...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś doczekam się recenzji mojego filmu... ;-)
Mam ochotę zobaczyć ten film! Przede wszystkim jestem ciekawa efektów specjalnych i dialogów. Tobie film się podobał, a ja chodzę na filmy, które mają dobre recenzje (niestety już parę razy się przejechałam na filmie, którego nie sprawdziłam).
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie też czy film jest zrobiony np. podobnie do "Thora"? Bo przyznam, że "Thor" bardzo mi się podobał - lubię takie filmy.
Pytanie numer dwa: jak oceniasz grę aktorską?