Był sprawiedliwym człowiekiem,
określany mianem nieskazitelnego wśród swojego pokolenia. Kim był ów mężczyzna?
Kto to taki? Nawet, jeżeli nie uczęszczałeś na lekcje religii, to historię
Noego zapewne znasz. Był to człowiek,
którego Bóg wybrał, by ocalić go i jego rodzinę przed nadchodzącym potopem,
który miał zniszczyć świat.
Całkiem niedawno moją uwagę przykul
zwiastun filmu „Noe wybrany przez Boga.” Pomyślałam: „Wow”, cóż to się stało,
że twórcy filmowi chcą ekranizować historię zaczerpniętą z samej Biblii. Byłam
wręcz podekscytowana myślą, że w końcu będę mogła zobaczyć tę niesamowitą
historię być może w intrygującej ekranizacji. Ale czy rzeczywiście była taka nurtująca?
Na początek warto wspomnieć, iż film Aronofsky'ego
już od samego początku wywołał wiele kontrowersji. Nie spodziewałam się, iż ta
ekranizacja przyniesie tyle rozgłosu. No cóż, ale stało się, mleko się rozlało.
Aronofsky został obrzucony błotem przez naczelne
religijne instytucje sunnickiego Egiptu, pod zarzutem, iż Noe został
wymieniony w Koranie i z tego powodu nie powinien być przedstawiany w
twórczości kinowej. Nie wspominając
już o wielu innych krajach, które ową ekranizacją były zbulwersowane. Jednakże muszę
przyznać wyrazy uznania, bowiem w historii kina mało, który z filmów wywołał tyle
dyskusji, oburzenia, po prostu czystej kontrowersji. Ale czy rzeczywiście fala
oburzeń, była słuszna? Byłam nieco zawiedziona, bowiem historia przedstawiona w
filmie wiele odbiega od tej zapisanej na stronnicach Starego Testamentu, jednak
uważam, iż główny motyw, został zachowany. Ekranizacja nie jest skrupulatnie
opowiedzianą historią Noego, to zupełnie inna historia, która jakby czerpie z dziejów
Noego inspiracje. Zapewne większość widzów (w tym też i ja) oczekiwała
ekranizacji historii, która została zapisana na kartkach Biblii, ale Aronofsky stworzył
coś zupełnie odmiennego. Może stąd wynikły te przedpremierowe oburzenia, bowiem
publiczność spodziewała się innego filmu, a tu taka niespodzianka. Aronofsky po
prostu stworzył piękną baśń o potopie, w której nie brak elementów tragizmu.
Niesamowita
gra aktorska, (a w rolach głównych między innymi Russell Crowe – Noe)
przyczyniła się do tego, iż film nie wypadł najgorzej. To, co godne uwagi i wielkiego uznania, to
przede wszystkim stworzenie arki według instrukcji zapisanej w Biblii. Wyobrażacie
sobie tę potężną drewnianą konstrukcję? Przyznam, iż w filmie Aronofsky'ego
arka robi po prostu piorunujące wrażenie.
Myślę, że burza kontrowersji, która rozpętała
się przed samą premierą zachęciła Was albo dopiero to zrobi, by film
rzeczywiście zobaczyć i stworzyć własną opinię.
Skoro
już piszę o ekranizacjach biblijnych to warto w ten okres świąteczny, wybrać
się na nieco mniej kontrowersyjny film Christophera Spencera „Son of God” (Syn Boży), który
doskonale wyjaśni, a zarazem przypomni, o co tak naprawdę chodzi w Świętach
Wielkiej Nocy i po co je w ogóle obchodzimy.
Spencer nie wywołał oburzenia i tak licznego rozgłosu,
co Aronofsky. Ekranizacja ukazuje losy Jezusa Chrystusa
od narodzin po ukrzyżowanie i zmartwychwstanie. Coś stosownego w ten świąteczny
czas.
Miłego
oglądania.
Marzena Motek
Filmu nie oglądałam, ale ciekawi mnie rola Emmy Watson. Możesz coś o tym powiedzieć? Jak jej wyszło i kogo grała?
OdpowiedzUsuńOdnośnie filmu "Syn Boży" to chyba coś w stylu "Pasji".
Emma Watson to filmowa Ila, bohaterka drugoplanowa. Muszę przyznać, iż zagrała całkiem nieźle, w filmie będziesz mogła poznać Emmę z nieco innej strony. Zachęcam do obejrzenia filmu dzięki temu skonfrontujesz swoje wyobrażenia i oczekiwania co do ekranizacji.
OdpowiedzUsuńMarzena Motek
wybieram sie do kina jak sojka za morze ;) efekt jest taki ze wiele filmow mi "przepadlo" i pozostanie mi jedynie obejrzenie tego na malym ekranie w domowym zaciszu ;)
OdpowiedzUsuń