Marketing kosmetyków
Reklamy kosmetyków wprowadzają
nas w błogi stan iluzji. Odrealniony obraz kusi, wabi… Przenosimy się w świat
naszych marzeń – świat, który jest idealny. Nie ma w nim miejsca na choroby
i niedoskonałości. W takim świecie chcielibyśmy żyć. Tworzenie iluzji jest
charakterystyczne dla reklam odwołujących się do emocji potencjalnego klienta.
Sztandarowym przykładem mogą tu być reklamy perfum.
Dla odbiorców, którzy potrzebują
racjonalnego wyjaśnienia działania produktu, powstają kremy do twarzy z
superinteligentną nanotechnologią. W kremach tych znajdują się bowiem
mikroperełki złota, które od wewnątrz masują naszą skórę, poprawiając
mikrokrążenie naczyń, a to powoduje zniwelowanie mikrozmarszczek, a
makrozmarszczki widocznie spłycają się!
Kolejnym cudownym wynalazkiem są balsamy
do ciała z innowacyjnym kompleksem _____* - Slim, który wyszczupla kłopotliwe
partie ciała oraz rzeźbi sylwetkę. Wiarygodny sprzedawca potrafi przekonać
podatnych klientów, że ten magiczny balsam „zbierze” tłuszcz z brzucha i ud, a
następnie „przeniesie” go w pożądane
miejsce – mianowicie… do piersi! Tak, jest to możliwe! Zdesperowani sprzedawcy
wciskają takie cudo klientce, a ona (jeszcze bardziej zdesperowana) decyduje
się na zakup, bo wierzy, że ten cudowny eliksir odmieni jej życie.
_________________________________
* tutaj wstaw wybrane przez siebie słowo
* tutaj wstaw wybrane przez siebie słowo
Po przetestowaniu setek
kosmetyków człowiek w końcu dochodzi do wniosku, że nic na niego nie działa! A
producenci tyle obiecywali… Marketingowa karuzela natomiast kręci się dalej i
trudno z niej wyskoczyć.
Czy da się zastąpić kosmetyki o wartości 70 zł odpowiednikami za 1 zł?
Można? W wielu przypadkach można! Trzeba tylko zrezygnować z dizajnerskiego opakowania i poczucia iluzji, którą karmią nas marketingowcy.
Czy da się zastąpić kosmetyki o wartości 70 zł odpowiednikami za 1 zł?
Można? W wielu przypadkach można! Trzeba tylko zrezygnować z dizajnerskiego opakowania i poczucia iluzji, którą karmią nas marketingowcy.
Jakiś czas temu bardzo modny był
tzw. jedwab do włosów. Wszyscy fryzjerzy polecali go jako remedium na
zniszczone końcówki. Czy jednak stosowanie nazwy „jedwab” nie jest nadużyciem?
Teraz triumfy święcą wszelakie olejki arganowe. Tutaj również zastosowano podobny chwyt jak przy „jedwabiu”:
Sephora wpadła na genialny
pomysł, aby sprzedawać (cytuję) „radykalny preparat do demakijażu oczu i ust”.
Producenci zakpili sobie ze swoich klientów. Próbowali wmówić, że czysty, 100%
olej parafinowy to kosmetyk o specjalnie skomponowanej formule.
Kolejnym hitem jest puder
matujący firmy Kryolan. Zachwycają się nim wszystkie blogerki
makijażowo-urodowe. Ciekawe czy będą tak samo zachwycone, kiedy dowiedzą się,
że smarują się mąką… :)
Na koniec prawdziwa perełka!
Czyli ile jesteśmy w stanie przepłacić za kosmetyk…
Marketingowcy są świetni w swoim
fachu, jeśli chodzi o branżę kosmetyczną. Generują pragnienia wielu klientów. Zanim
następny raz damy się ponieść iluzji
i mocy mikroperełek, poddajmy swoje
zakupowe decyzje odrobinie refleksji.
Gosia Riling
PS Tekst ten nie ma na celu reklamy ani antyreklamy żadnego z produktów.
Źródła użytych fotografii:
reklamyperfum.pl
reklamyperfum.pl
ewaija.pl
mmo.pl
kolorowka.com
wizaz.pl
wizaz.pl
Chyba muszę jeszcze bardziej zainteresować się składami kosmetyków. Bardzo przydatny tekst :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego nie chodzę do Sephory i Douglasa- najlepszy przykład z tym produktem do demakijażu jak wyrzucić pieniądze w błoto.
OdpowiedzUsuńTo prawda :) W takich sieciówkowych, "luksusowych" drogeriach liczy się tylko ładne opakowanie i obsługa traktująca klienta jak przysłowiowe jajko.
UsuńA kobiety i tak będą kupować kosmetyki patrząc na opakowanie, gdyż piękne opakowanie musi zawierać magiczny eliksir :) Zwykła kobieta ma do tego prawo, jednak uważam, iż 'blogerki' powinny się dokształcić w tym temacie.
OdpowiedzUsuń