Jeżeli cierpisz na kocią fobię i na
widok kotów dostajesz panicznego lęku bądź spazmów to film jest dla Ciebie, ale
jeżeli nie masz takowych objawów to na „Kochanie, chyba Cię zabiłem” się w
ogóle nie wybieraj.
Całkiem
niedawno miałam możliwość zobaczyć polską komedię „Wkręceni”. Przed jej
obejrzeniem, byłam przekonana, że film jest kompletną porażką, ale Was
zaskoczę, bo dawno nie ubawiłam się tak na polskiej komedii. Kiedy przyszłam na
„Kochanie chyba Cię zabiłem” pomyślałam: Dam
temu filmowi szansę, może też mnie tak
zaskoczy jak „Wkręceni”. I w tym momencie moja naiwność po prostu wygrała. Do
dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, że dałam się ponieść swojej naiwności i
rzeczywiście poświeciłam temu filmowi aż półtora godziny.
Ale
o co chodzi z tym „Kochanie, chyba Cię zabiłem?” Otóż film przedstawia historię
pewnego doradcy finansowego, Jana Pokojskiego (Zbigniew Zamachowski), który
przez przypadek zabija swoją żonę (Izabela Kuna) i jej kochanka, a swojego
szefa (Leszek Lichota). Żeby było śmieszniej świadkiem owej zbrodni jest pewien
detektyw, który nagrywa całe wydarzenie. Przez przypadek nagranie zabójstwa
trafia w ręce młodej pary, czyli
filmowej Wiki (Anna Karczmarczyk) i Kacpra (Marcin Korcz). Spanikowany Pokojski postanawia porwać Wiki i
Kacpra, by prawda o jego morderstwie nie wyszła na jaw. W trakcie ucieczki
napotyka szereg niespodzianek i dokonuje kolejnych morderstw. Intrygująca
opowieść? A może żenująca historyjka? Więc przejdźmy może dalej…
W
pogodni za owym przestępcą udaje się dwóch policjantów. Jednym z nich jest
Wierzbowski (Ireneusz Czop), który całe życie marzy o ambitnej sprawie oraz
jego nowy partner Graś (Arkadiusz Jakubik). Graś to postać, która do filmu
wnosi najwięcej elementów komedii. Sama jego postać jest dość komiczna i
zabawna. Nie sposób nie ubawić się z jego dziwnych obsesji, którą jest na
przykład kocia fobia. Jeżeli cierpisz na podobne schorzenia co Graś, to
najprawdopodobniej odnajdziesz w nim swoją bratnią duszę. Graś to typowy wzór antypolicjanta, w którym
górę zawsze bierze strach i lęk.
Gra
aktorska w filmie nie jest powalająca, jest po prostu kiepska. Postaci są
nudne, bez żadnego akcentu, wręcz nie pasujące do fabuły filmu (poza Grasiem
oczywiście ). Sam główny bohater, Zbigniew Zamachowski nie wyróżnia się
szczególnie w filmie, jego gra niczym nie urzeka, w niektórych momentach, wręcz
usypia. Nie wspominając już o filmowej parze, czyli o Wiki i Kacprze, którzy są
wręcz tabletką nasenną tejże komedii.
„Kochanie,
chyba Cię zabiłem” nie należy do najlepszych ekranizacji. Trzeba nazywać rzeczy
po imieniu, owy film jest po prostu jedną wielka klapą. To dobry materiał dla
ludzi cierpiących na bezsenność.
Marzena Motek
No niestety już tak jest, że nie wszystkie polskie filmy są warte obejrzenia. A szkoda, fajnie byłoby zobaczyć coraz to lepsze rodzime produkcje, gdy zalewa nas fala filmów z zagranicy.
OdpowiedzUsuń